Ariana | Blogger | X X
  • Liczba postów
  • Liczba komentarzy
  • Wyświetlenia

Obserwuj!

Twój tekst


22.10.23

22/10/23 12:32 powrót grubasa

 Odważyłam się wejść na wagę o 11:52

Moja waga to 55,8.

A waga mojej matki to 54,6.

Obie jesteśmy po jedzeniu i to jak zwykle ona jest chudsza. 

Od poniedziałku miałam się zgłosić do psychodietetyka, ale szczerze mówiąc to boję się, że  na tej nauce jedzenia tylko przytyję a z taką wagą jest to totalnie nie do zaakceptowania. 

Do czerwca przyszłego roku musi być conajmniej te 4 kg mniej. Całe szczęście, że jest już zimno i nie trzeba nosić krórkich spodenek. 

Swoją drogą te obecne rozmiarówki to dramat. Niby mieszczę się w 34, 36 jest luźne, a w 32 wejdę. Ale do czego to prowadzi? Do niemal 56kg... Aż mam ciary przerażenia. 

Został mi tydzień urlopu i nie ma, że zdrowa dieta to, tamto. Na mnie to nie działa. Od jutra wracam do HSGD i zaczynam od 800 kcal, a dzisiaj do końca dnia herbaty, woda ( o której ostatnio zapomniałam..-kurtyna) i ewentualnie kawy z mlekiem.

Chce mi się po prostu płakać!

Wczoraj 1h ćwiczeń na macie, dzisiaj też musi wpaść conajmniej 1h!


27.6.23

27/06/23 wolny wtorek

 13:27

Dzisiaj wstałam o 7:50, jest troszeczkę lepiej niż w niedzielę. Ale dalej nie jestem zadowolona, bo naprawdę chciałabym wstawać o tej 6:00 w dni wolne. Z plusów, to wczoraj wieczorem po powrocie do domu ok 18:00 i ogarnianiu się woczorem nie przejadłam się tylko dlatgo, że ''juyto wolne to mogę'' tylko naprawdę jadłam normalnie. Z minusów nie wykorzystałam tego, że mam wolne następnego dnia i nie ćwiczyłam. Wczoraj wpadło tylko 9 190 kroków i ok 40/50 minut hula-hop.

Dzisiaj rano ok 11:00 na śniadanie zjadłam pół kostki sera chudoego, pół dużego avocado, cały dużuy pomidor malinowy i pół ogórka kiszonego. Teraz ok 13:30 wypiłam ''kawę'' z biedronki, a raczej napój kawowy z lodówki ok (170kcal). I nic nie zrobiłam oprócz hula-hop ok 1h, drzemek i tiktoka. 

I to jest właśnie mój problem. Ja do odpoczynku potrzebuję totalnego nic nie robienia, ale psychicznie wykańcza mnie świadomość braku produktywności jak w dniach pracujących- jestem prawie cały dzień poza domem, cały dzień zajęta, doskwiera mi brak czasu, ale dieta idzie świetnie, zmuszę się do ćwiczeń choćbym miała zdechnąć, ale w dzień wolny relaksuje mnie tylko to '' nic nie robienie'', które mnie stresuje (co za paradoks). Z drugiej strony jeśli się zawezmę to mam idealny produktywny dzień na wolnym i potem jestem już tak zmęczona do końca tygodnia pracującego, że prędzej czy później i tak czeka mnie ten cholerny napad. Bo tylko kiedy się objem to już nic nie robię, bo w tedy zamiast wyrzutów sumienia z powodu nic nie robienia  zabijają mnie wyrzty suemienia z powodu jedzenia.

Jestem już mocno głodna i nie bardzo wiem, co mam zjeść szczerze mówiąc. 

Ach, niedziela zakończyła się ogormnym żąrciem słodyczy oczywiście. Wytrzymałam do 18:30. 

Do potem.

kolejny dzień, 17:24

Chyba nie muszę dodawać, ze wczorajszy wolny dzień skończył się mega żarciem. Jeszcze gorszym niż w niedzielę. Nie mam pojęcia dlaczego w dni pracujące jem jak normlny człowiek, a nawet za mało, a w wolne dni zjadam wszystkie słodycze i pół chleba w pół dnia.

Do niedzieli. 

25.6.23

25/06/23 wolny dzień, niedziela

 12:16

W nocy słabo spałam, pół nocy przesiedziałam na telefonie. Ostatecznie wstałam o 8:10. Wpilam kawę, pokręciłam hula-hop ok 30 min. Potem za 20 minut miał zacząć się koncert online, który chciałam obejrzec. więc na szybko zjadłam 1 banana i pół jogurtu naturalnego. Teraz jestem już mega głodna. 

Waga z rana to 54,2. Aż wyć się chce. 

14


Mam nadzieję, że uda mi się tu pisać cały dzien. 

13:10

Garsc czeresni, 1 kromka chleb a żytniego, pół mozarelli light, pół pomidora, 1 zabeek cczosnku, wiórki czekoladowe z fantazji bez jog, 1 jajko na twardo, 5x łyżeczka miodu nisko słodzonego, kalafior różyczka x3, 1 jabłko , pół loda loda martello kanapkowy śmietankowy (92k)

Przegladalam tiktoka spałam, teraz wstałam i znowu jestem glodna (15:39)

23.6.23

23/06/23

 12:38

Na wadze 54,5. Za dużo. 

Niby zdaję sobie sprawę, że dzięki mojej budowie wyglądam ''chudo'', noszę xs i s. A w xxs i tak się wcisnę. Od każdego wokół ciągle tylko słyszę, aleś Ty chuda, a tyle jesz. Ale ja tęsknię za moim ciałem kiedy ważyłam 50kg. W tedy to było dla mnie za dużo, ale teraz wiele bym oddała, żeby do tego wrócić. 

Niestety jedzenie intuicyjne u mnie nie działa, bo waga ani drgnie. 

Nie mam wyjścia i muszę wrócić do liczenia kalorii, niestety. 

Obym w niedziele kiedy tutaj napiszę zobaczyła na wadze mniej. 

Trzymajcie się.

21.10.22

21/10/22

 14:19

Odzywam się tutaj pod koniec mojego dwutygodniowego urlopu. Zostały mi niecałe trzy dni. I chyba wreszcie zrozumiałam o co chodzi z moim objadaniem się. Może to cały czas była zła diagnoza.

Zawsze kiedy się objadam, dosłownie leżę w łóżku, nie sprzątam, teraz doszło nawet do tego, że czasami zaniechałam nawet zwykłego mycia się (o zgrozo). Ciężko było mi nawet pozbierać myśli w jedną sensowną całość, a co dopiero wstać i zrobić cokolwiek produktywnego. Dzisiaj w końcu wstałam i czuję jakby to był początek mojego nowego życia. Jednak muszę też się powstrzymywać, żeby nie wsiąść w auto i nie jechać na zakupy, bo na to mam ochotę. 

Naprawdę nigdy już nie chcę dopuścić do tego stanu. 

Żeby zdrowo funkcjonować, muszę codziennie ogarniać te podstawowe sprawy jak trening, self-care, jakieś ogarnięcie domu i gotowanie posiłków. Bo niestety zauważyłam, że brak gotowania też straszliwie mnie psychicznie deprecjonuje. 

Jestem tak wyczerpana po tych tygodniach egzystowania, jak nigdy nawet po najcięższych i najbardziej zawalonych tygodniach.

Myślę też, że w miarę jak wyszłam z niedowagi i moje ed w miarę ucichły pojawiło się coś gorszego. Coś jak to co opisałam wyżej. Nie wiem za bardzo jak sobie z tym poradzić, bo nie mam ani pieniędzy na psycholog, na nfz nie ma mowy.

Pojawił się też okres i stąd nagły wzrost wagi. Obym do poniedziałku zobaczyła chociaż pół kilo mniej.

Całe szczęście z poziomu początkującego w treningach nareszcie wchodzę na ten średniozaawansowany. 

Mam nadzieję, że częściej będę tutaj zaglądać. 

16.8.22

16/08/22

 9:43

Tak bardzo tęskniłam za tym miejscem. 

Mam nadzieję, że nareszcie wrócę tutaj na stałe. 

Póki co na nowo wdrażam się w ćwiczenia i nie mogę odżałować, że tak je odpuściłam. Bo dawniej ćwiczyłam naprawdę bardzo dużo. Skończyłam już 3 pełne programy treningowe dla początkujących i aktualnie skupiam się na brzuchu.

Powoli odstawiam czekoladę, ogrom owoców i wciąż wydaję za dużo pieniędzy. Naprawdę muszę to zatrzymać.

Zmieniłam kolor włosów, a

miesiąc temu pierwszy raz przebiłam uszy. Po ściągnięciu przebitek po 6 tygodniach, okazało się, że jedna dziurka jest w środku krzywa i rozerwana, tak, że nie da założyć się kolczyka. A obydwie dziurki są po prostu krzywe. Nawet nie mogę opisać mojego żalu i wściekłości. Dzisiaj będę dzwonić do salonu piercingu i trzymajcie kciuki, żeby tam mi pomogli.

30.5.22

30/05/22 19:14

W sobotę dostałam okres. Był to też mój wolny weekend. I chyba gorzej być nie mogło. Gdybym jeszcze pracowała tę sobotę na pewno nie zaliczyłabym aż takiego wielkiego żarcia-okresowego. Nie wiem jak to nazwać. Bo chyba nie bardzo napadem. Ja po prostu ZAWSZE w dzień okresu czuję taaaak wieeeeelki głód! I przepadłam tamtego dnia. Masa słodyczy, wafelki, czekolady z 2,5 tabliczki.., ciastka, chleb- całe szczęście ten razowy i bez bułek, tofu, ogórki kiszone. Targedia. Najbardziej żal mi tej niedzieli. Bo chociaż głód też był wielki, to jednak myślę, że odrobinę mniejszy i mogłam się bardziej postarać i zjeść mniej.

Wstyd mi strasznie. Bo przed okresem już naprawdę widziałam różnicę w tych znienawidzinych udach, które zawsze spadają ostatnie, a teraz znowu się cofnęłam! 

Moje ramiona, brzuch to rozmiar 32/34/ luźne 36, ale uda!! Tragedia! 36 normalnie, a 38 luźne, reszta na szczęście jest za duża na ten okropny dół, ale i tak wciąż! Tak marzę o 34/32 w udach..

Reszta mojego ciała jeszcze ujdzie na lato, ale uda..To jest tragedia! Tak mi wstyd! A jeszcze tylko jutro i urlop do końca tygodnia. Ciężko widzę jakiekolwiek wyjście z domu. 

To jest mój pierwszy urlop w miesiącach letnich od 5 lat. Ostatnie takie dłuższe wolne miałam podczas moich ostatnich wakacji. Czuję straszną panikę, bo mogłam ten urlop jednak inaczej rozplanować.

Poprzedni tydzień był idealny. Jeden dzień głodówki, jeden dzień na płynach (może liczyć jako dwa dni głodówki, ale nie wiem) 1600 i 2 dni ok 1800. A potem weekend i okres. Dzisiaj wchodzę już na 1800, ale patrzeć na siebie nie mogę!

Ciężko jest. Naprawdę chcę już wrócić do mojej wagi na którą tak narzekałam- 51 kg.

Do tego znalazłam nową inspirację- Marta Dyks. Jej nogi są idealne! Wiele bym oddała za takie nogi i uda! 

Naprawdę nie wiem co mi odbiło z tym urlopem w czerwcu- krótkich spodenek nie założę. Nie ma mowy!