Strasznie ciężko wbić mi się w te wieczorne pisanie. Wieczorami kończę się ogarniać ok 23/23:30. Zwłaszcza w tym tygodniu kiedy pracuję do 22:00. Chociaż ta 23+/- to zwyczajna pora mojego spania nie ważne o której wstaję. Obym dzisiaj po pracy się tutaj odezwała, ech.
Ostatni post był 30.04 i była to głodówka. 01.05 zjadłam ok 1300 kcal, w poniedziałek ok 1600, wczoraj 1800+kawy z mlekiem. I wczoraj wpadł mi niestety donut na 230 parę kalorii z tych 1800 i strasznie mi z tym źle, bo mogło być to coś zdrowszego, ale z drugiej strony skończyłam na tych 230 kaloriach śmieciowyach i nie polaciałam dalej, a dzień domknęłam wg planu. Ale sama nie wiem już jak mam rozpatrywać ten dzień..
Dzisiaj też planuję ok 1800. Szkoda, że jem dopiero pierwszy posiłek o 11:00, ale trochę mi się przysnęło, niestety.
Wczoraj wpadło ponad 17 km na rowerku stacjonarnym w 45 min+ 30 min hula-hop. Dzisiaj niestety tylko 30 min hula-hop. Tylko w poniedziałek zrobiłam jeszcze 30 min treningu na macie. A myślę, że na moje skinny-fat ciało ten rodzaj treningu jest najważniejszy. Więc trochę klapa. Zobaczymy jak to będzie dalej.
Wieczorem postaram się odezwać! Trzymajcie się!