Jest 11:52 a ja jeszcze nic nie jadłam. Wpadła tylko kawa z mlekiem i piję kawę w proszku w kubku. Nie mam dzisiaj weny do jedzenia. Pospałam do 10:30, wow! Pokręciłam hula-hop 30 min i na dzisiaj to tyle. Bo mam straszne zakwasy, a jeszcze praca.
Nie wiem czy w ogóle coś jeść. Ciągnie mnie do głodówki- chociaż tej pół głodówki na samych płynach. Ewnetualnie jeśli będę z kimś na przerwie to kupię jakąś bułkę i ją zjem, ale obym była sama.
Nie wiem co robić z jedzeniem w domu. Czy wybrudzić naczynia i garnki i potem część pozmywać i udawać, że coś jadłam, czy zostawić wszystko tak jak jest? W ciągu miesiąca będzie to moja trzecia głodówka (jeśli się uda) i nie chcę, żeby matka coś zauważyła.
Co do komentarzy- to nie do końca jest to tak, że mi zazdroszczą. Bo naprawdę nie sądzę, żeby mieli w ogóle czego XD. Gdybym serio była taka fancy, to przecież nie pisałabym tego bloga, żeby stać się lepszą wersją siebie. Wynika to raczej z mojej zerowej umiejętności ''w gadki-szmatki'' i innych czynników. Dlatego tak mnie to martwi.
Wczoraj ostatni posiłek skończyłam jeść o 17:00, więc super.
Stresuje mnie dzisiejszy dzień, bo sama nie jestem pewna czego się trzymać. Głodówki na płynach, zjedzenie czegoś w pracy, a może czegoś przed pracą- bo jednak przydałoby się trochę energii. Ale tak nie mogę patrzeć na to wstrętne ciało!
Strasznie mi głupio, że tak licznie komentujecie moje posty, a ja wciąż nic, ale naprawdę czytam wszystko na bieżąco i przysięgam, że naprawdę wbiję się w ten rytm komentowania.
Miłego dnia!