10:39
Jak zwykle piję kawę na mleku roślinnym, siedząc przy biurku i..
nie mogę uwierzyć, że jest to już ostatni post w moim pokoju i domu rodzinnym. Nie czuję nawet nostalgii.
Czuję jedynie radość i ulgę, że to już za mną. Ten rok był straszny, moja własna rodzina doprowadziła mnie do zażywania seronilu, wizyt u psychologa, psychiatry i psychodietetyka.
Mam nadzieję, że już nigdy tutaj nie wrócę.
Za to czuję jak wracam do siebie. Do mojego dietetycznego jedzenia, ćwiczeń i mojej rutyny. Wreszcie po tych 6 latach wracam do siebie. Wracam do Any. Bo to zawsze był mój jedyny prawdziwy dom.
Trzymajcie za mnie kciuki, proszę.
Na dniach napiszę notkę z tym wszystkim co się działo, dla siebie. Żeby w chwilach zwątpienia do niej wracać i już nigdy tutaj nie wrócić.
Życzę Ci wszystkiego dobrego w nowym miejscu. Przede wszystkim spokoju duszy. Nie rezygnuj z terapii ale daj sobie też czas na odpoczynek od tego wszystkiego
OdpowiedzUsuńCieszę się w takim razie, że wyprowadzka z domu stała się możliwa. Życzę ci dużo siły i udoskonalania samej siebie <3
OdpowiedzUsuńCieszę się, że udało Ci zrealizować swoje plany. Wiem jaka trudna jest wyprowadzka i pierwsze zamieszkanie osobno. Też chciałabym wrócić do dietowania tak na poważnie, ale już nie wiem jak się za to zabrać.
OdpowiedzUsuń