12:42
W sumie od końcówki maja mam -2kg. Wczoraj zobaczyłam już nawet 53,9, ale dzisiaju znowu 54,5.
Na razie podchodzę do tego bez spiny, bo nie o kilogramy mi tutaj chodzi tylko o moją psychikę, ale już gdzieś tam głęboko czuję tę presję sama od siebie. I na pewno muszę przestać ważyć się codziennie bo do tego nie chcę wracać choćby nie wiem co.
Wstałam przed 7:00, jest 12:39, a ja jestem na jednej kawie z mlekiem, 40 minutach treningu z gumami, 40 min hula-hop i w sumie to nie bardzo jestem głodna. No słabo. Za to wieczorem będę i też nie fajnie. Lepiej byłoby na odrót.
Coraz częściej myślę o przebiciu jednego ucha w conajmniej 4 miejsach. Bo standardowe kolczyki jakoś nigdy mi się nie podobały. Byłaby to duża zmiana, bo nigdy nie miałam kolczyków. Może najpierw zrobię to ombre, a potem to ucho. Hmm.
Pogubiłam się w tym wszystkim trochę.
Muszę znowu wiedzieć czego chcę.