Ariana | Blogger | X X
  • Liczba postów
  • Liczba komentarzy
  • Wyświetlenia

Obserwuj!

Twój tekst


1.7.21

01/07/21

 18:15

Post na szybko. Skończyłam o 16:00, dopiero co weszłam do domu i padam, ale chcę dzisiaj jeszcze poćwiczyć. 

W pracy wróciłam na poprzedni dział i po prostu sama mam nauczkę. Zaraz po przeniesiniu na inny płakałam, że ja chcę wracać i to serio mocno o tym mówiłam samej górze. Po 4 miesiącach stwierdzam, że to była dla mnie najlepsza opcja, a ja sama ją sobie sprzątnęłam sprzed nosa. No nic, teraz już tego nie odkręcę, ale mam nauczkę, żeby zawsze trochę poczekać i rozeznać się w sytuacji.

Na poprzednim dziale było mi lepiej, bo tam kompletnie nie miałam presji odchudzania. Tutaj mam do czynienia z jedzeniem i sama jestem przerażona, że wystarczyły dwa dni i wszystkie moje chorobowe nawyki wróciły ot tak i S Ą. (obserwacja innych sylwetek, tego co jedzą, czy jedzą, jak jedzą- to jest Jej królestwo, a moja głowa wariuje)

W dodatku na tym dziale szefowa strasznie mi matkuje, serio. Moja własna matka mi tak w całym moim życiu nie matkowała i niańczyła jak ona. Po tym jak na poprzednim dziale miałam z kierwniczką naprawdę super relacje, po prostu normalne na linii pracownik-kierownik tutaj się po prostu duszę. I to jest chyba najgorsze. Muszę coś wymyślić.

I na obecnym dziale, na który wróciłam panuje ten wyścig na odchudzanie. Ciągle mówi się gdzieś tam o tym, prędzej czy później. Nawet jeśli nie mówią bezpośrednio do mnie (a mówią bardzo często) to i tak słuchając tego podświadomie nakręcam się na rywalizację, bo chcę utrzymać moją najchudszą pozycję. I choćbym zaklinała rzeczywistość nie umiem się z tego wyplątać.

Jestem tysiąc razy bardziej zmęczona po tych dwóch dniach tu niż po 4 miesiąch tam, a fizycznie jest tam o wiele ciężej. 

Z jedzeniem jest w miarę ok- ale jak wyżej, nie na długo.

Mam duży problem z jedzeniem wieczorami i to syfu. Serio jakoś mam te myśli i rano i po południu i przed południem, ale nic mnie to nie obchodzi, ale wieczorem? Jak świąd! I ostatnio mocno przegrywam. I wieczorem zjem za dużo i syf, rano nie mogę zmieścić śniadania i koło się zamyka. Pomocy?

Z wydawaniem pieniędzy tragedia. Tutaj jest największy problem. Kilka dni temu dałam kasę na kupno pralki, teraz jeszcze drzwi bo nie wiem czy się nawet jutro nie rozwalą. I tak, drzwi też kupuję tylko ja. Tak to jest jak matka nie chce zmienić pracy, chociaż pracuje tam prawieże za darmo, ale to temat rzeka. 

Zrobiłam ten habit tracker, ale sęk w tym, że ja nienawidzę takiego malowania i tego typu rzeczy. Nie wiem, może po prostu zacznę sobie normalnie zapisywać ile wydaje codziennie na rzeczy zbędne i to jakoś pomoże? Przerasta mnie i to bardzo. To jest jeszcze gorsze niż to wieczorne jedzenie. Wychodzę ze sklepu i dopiero mnie olśniewa, że po co mi to? Przecież mogę kupić to przez internet, ale w trakcie to jest jakaś mania. 

I pochwalę się, że wczoraj skończyłam ćwiczyć 10 dni pod rząd- czyli tak jak sobie założyłam! Chociaż duma dalej mnie boli, że ćwiczę zestawy dla początkujących, a nie zaawansowanych jak dawniej, ale lepiej tak i codziennie niż raz zzawansowane i tydzień przerwy XD.

Teraz planuję ćwiczyć miesiąc x5 na tydzień.

Mam nadzieję, że u Was lepiej i że w weekend uda mi się u Was pokomentować, bo czytam regularnie.